Kiedyś myślałem, że szczęście to stan. Potem, że to pojedyncze chwile. A potem przeczytałem, że szczęście jest powiązane z umiejętnością mierzenia się z tym co trudne, negatywne, ze śmiercią, z wymagającymi emocjami, z cierpieniem.
Usłyszałem nawet, że często szczęście i wrażliwość z otwartością na doświadczenie i zranienie to jest to samo.
To znaczy, że dążenie do szczęścia ograbia ze szczęścia. Bo najczęściej nasze dążenie do tego celu zakłada eliminowanie tego co trudne, co smutne, co związane z cierpieniem.
Nie można być szczęśliwym, nie pozwalając sobie doświadczać świata w pełni z tym co świat przynosi. Nie można być szczęśliwym odcinając się od wszystkich wymiarów bycia na tym świecie.
Czy to znaczy, że można maksymalizować szczęście, maksymalizując doświadczenia? Można maksymalizować szczęście zwiększając swoją otwartość na doświadczenia z otwartością na zranienie.
Ten cytat odnośnie szczęścia ostatnio bardzo mocno ze mną rezonuje.
Szczęście nie polega na posiadaniu tego, co chcemy.
Szczęście, to chęć posiadania tego, co mamy
bardzo dobre!