Mam wrażenie, że jazda zgodnie z zasadami i przepisami jest swego rodzaju aktem rebelii. Przyznaję, zdarzało mi się w przeszłości jeździć szybciej. W pewnym momencie spostrzegłem, że ta szybsza jazda niewiele zmienia w czasie dotarcia na miejsce.
Nawet jeżeli po drodze wyprzedzałem inne samochody, to często spotykaliśmy się na najbliższych światłach lub skrzyżowaniach. Pomyślałem, że to bez sensu aż tak się śpieszyć.
Zmieniłem swoje podejście i teraz jadąc zgodnie z przepisami, jadąc najbardziej płynnie jak umiem, cieszę się kiedy przejeżdżam dany odcinek przy jak najmniejszym spalaniu.
Jednocześnie zauważam, że jadąc z terenie zabudowanym zgodnie z przepisami, z maksymalną dozwoloną prędkością, wzbudzam zniecierpliwienie osoby, które jadą za mną. Kiedy tylko mają okazję wyprzedzają mnie ignorując obowiązujące przepisy.
Od kiedy za normę uznaliśmy jechanie szybciej niż to dozwolone i jechanie zgodnie z przepisami jako coś dziwnego? Do kiedy będziemy stosować tę normę?