Mój introwertyzm bardzo budzi się w komunikacji zbiorowej. Przed podróżą zastanawiam się na kogo trafię, czy będzie spokojnie i introwertycznie.
W Krakowie, gdzie na co dzień mieszkam, o ile tylko mam taką możliwość, wybieram rower – tramwaj lub autobus tylko wtedy, gdy jest za ślisko na rower. Teraz, kiedy jestem na wakacjach, był już samolot, autobus dalekobieżny i teraz jest pociąg (z którego piszę te słowa.)
Najspokojniej było w samolocie. Autobus po początkowych zawirowaniach z przesiadaniem też był cichy. Najgłośniej jest w pociągu. Trafiliśmy na dużą wycieczkę, która zamieniła pociąg w miejsce zabawy. Można zapomnieć o spokoju.
Jednocześnie nie ma tańszego środka podróży, który nie wymaga ode mnie wysiłku (tak jak prowadzenie samochodu).
Wybieram więc zbiorkom i robię co w mojej mocy, aby ten czas wykorzystać jak najlepiej. Słuchawki wyciszające dają szansę na czytanie, pisanie lub sen. Opaska na oczy na odseparowanie się od bodźców.
Nie biorę pod uwagę przyłączenia się do zabawy, choć pewnie dla wielu osób to także byłaby opcja na przetrwanie podróży.