Biegłem pod górę. Na ten dzień wybrałem sobie dłuższe wybieganie ze sporym przewyższeniem. Po drodze mijałem młodą parę turystów – szli na ten sam szczyt na który wbiegałem.
Kilkaset metrów przed szczytem zamieniłem trucht na mozolny chód. Każdy krok na skalnych stopniach czułem całym swoim ciałem. W głowie przesuwały mi się myśli o mojej słabej formie i o tym, że co ze mnie za biegacz, co ledwo wczłapuje na szczyt.
Dotarłem na górę, z przyjemnością przez chwilę podziwiałem widoki i zawróciłem. Zbiegałem z góry ciesząc się lekkością ruchu. Nabierałem prędkości. W pewnym momencie zauważyłem dwójkę, którą minąłem w drodze na szczyt. Siedzieli i odpoczywali.
Dziewczyna zaczepiła mnie zatrzymując mnie w biegu. Ze zdziwieniem w głosie zapytała „to Pan był już na szczycie?” Upewniłem się, że chodzi nam o ten sam szczyt, odpowiedziałem, że tak i pobiegłem dalej.
Po chwili zdałem sobie sprawę, że jeszcze klika lat temu sam podziwiałem biegaczy, którzy byli wstanie wbiec na górę, na którą ja mozolnie się wspinałem. Teraz sam byłem takim biegaczem! Coś co było niemożliwe kilka lat wcześniej, coś co było w sferze nieśmiałych marzeń, teraz było rzeczywistością.
Dzięki pytaniu tej przypadkowo spotkanej dziewczyny popatrzyłem na siebie zupełnie innymi oczami!
Przypomniało mi się wtedy pytanie-ćwiczenie: spójrz na siebie teraz, na to kim jesteś, co robisz, co masz i pomyśl, ile z tych rzeczy 10 lat wcześniej były w sferze celów, planów, marzeń, a może wręcz niemożliwych do ziszczenia snów?
Patrząc na mnie oczami Dominika sprzed 10 lat jestem w szoku jak sprawny jestem, jak dobrze mam zorganizowaną pracę, jak duża jej część jest związana z twórczością, w jak dobrym miejscu relacyjnie jestem…