Wszedłem do kawiarni po dwa ciastka. Ucieszyłem się, bo nikogo nie było przy barze. Miałem nadzieję, że szybko zostanę obsłużony, bo akurat tego dnia trochę się śpieszyłem.
Podszedłem do baru i zauważyłem, że barista w maksymalnym skupieniu nalewa mleko do papierowego kubka z kawą. Całym sobą był skupiony na rysowaniu wzorku. Na początku pomyślałem, że to ciekawe i w sumie miłe, że tyle energii wkłada w coś tak ulotnego jak wzór na powierzchni napoju, który zaraz ktoś wypije.
Jednak po paru minutach dalszego tworzenia wzoru moja sympatia dla niego zamieniła się w zniecierpliwienia. Po kolejnych kilku minutach (tak mi się wydawało, że tyle czasu upłynęło) przerodziła się we frustrację. Już przygotowywałem się do pasywno-agresywnego jej wyrażenia, gdy Pan nagle skończył. Zawołał klientkę, która czekała na swoją kawę i wręczył jej kubek.
Kiedy zobaczyłem co wyczarował na powierzchni kawy cała moja złość ulotniła się w ułamku sekundy. Wydaje mi się, że z wrażenia opadła mi szczęka i zapomniałem zamówić moje ciastka. Na kawie był absolutnie rewelacyjnie narysowany cały… królik! Robiło to piorunujące wrażenie!
Co ciekawe, Pan na fartuchu miał przyczepioną zawieszkę z napisem „middle barista”. Pomyślałem, że ciekawy jestem co wyczaruje jak zostanie „senior baristą”!