Czasami spotkanie rozpoczyna się od rozmowy o pogodzie. „U was pada? U mnie też. Mój syn lubi taką pogodę – chodzi w kaloszach po kałużach.” Wtedy zdarza mi się spontanicznie krzyknąć „ja też!” Z uśmiechem obserwuję reakcję moich rozmówców.
Bo to jest prawda! Uwielbiam na spacer z psem ubrać kalosze i wchodzić do najgłębszych kałuży. Z radością wjeżdżam rowerem na pełnej szybkości w znajome plamy wody na alejkach nad Wisłą. Chodzę po krawężnikach – im węższy, tym lepszy! Zimą przebijam lód na zamarzniętych mini zbiornikach z wodą.
Niekiedy spotkam bratnie dusze – tak jak Pani, którą zauważyłem w zimie. Szła od kałuży do kałuży i rozbijała piętą zamarznięte obszary. I tak pięknie przy tym się śmiała!
Ktoś może powiedzieć „Mój syn wskakuje w kałuże.” Ciekawe czy moja Żona mówi „Mój mąż uwielbiam przejeżdżać przez kałuże.” albo Chili, nasz pies, czy mówi swoim psim kumplom „Mam wesołego opiekuna – wchodzi do kałuży razem ze mną.”
Niech żyją dzieci w nas!