Rzadko jestem tak efektywny w pisaniu, które ode mnie wymaga dużego skupienia, jak wtedy gdy nadam sobie jakieś ograniczenia. Na przykład:
- esej między 100 a 300 słów,
- artykuł ponad 1500 słów,
- będę pisał przez 45 minut, ale ani minuty dłużej.
Ma to też zastosowanie w innych obszarach – na przykład dzień esencjalisty tylko na papierze. Wtedy mam najlepsze sesje myślenia. Albo większe zanurzenie w fotografię kiedy mam obiektyw stałoogniskowy i nie muszę myśleć o tym jakiej ogniskowej użyć, mam jedną. Najlepsze zdjęcia mam z takich spacerów.
Ograniczenia uwalniają część naszych zasobów, które można przekierować na pożądaną czynność. Jest to też znane pod nazwą „paradox ograniczeń”.
Wpis zainspirowany artykułem z freedom.to